Ile warte jest to, co robimy przez całe życie - faktura za egzystencję

nie-po-prostu-nie-recenzja-ksiazki

Ile warte jest to, co robimy przez całe życie? 

Ile mamy z tych urywków dnia, którego większą część zabiera praca, obowiązki i zadowalanie innych? 

Czy na tym kończy się egzystencja, by kręcić się w koło między etatem a domem jednocześnie wyrywając odłamki sekund na swoje własne marzenia? 

W książce: „Nie, po prostu nie” Nina Lykke uzmysławia nam wartość wszystkiego, co robimy dla innych od skończenia szkoły po grobowe deski. 

Pokazuje, jak marne są relacje i posady, gdy w konkurencję z nimi stają emocje i pragnienia, by mieć od życia coś więcej niż tylko pełny portfel, lodówkę, kalendarz zapełniony planami od świtu do zmierzchu i odhaczone rozmowy z ważnymi dla nas ludźmi.


Moim zdaniem jest to lektura, która niejednego czytelnika momentami zmusi do głębokiej refleksji nad wartością jego dotychczasowego życia.

Czasami mamy wrażenie, że plany zapędziły nas w kozi róg, w kierat, który nie będzie miał końca przez najbliższe 50, 40, czy 10 lat. 

Praca, domowe obowiązki, zajęcia dodatkowe, spotkania towarzyskie i bzdety, które wypełniają miejsce w grafiku i zabierają nam cenny czas na coś, co może nas w końcu uszczęśliwić, ale nie ma na to chwili.

Myślimy, że tak trzeba. Dom, dzieci, małżeństwo, etat, obiad i święta przy jednym stole, może czasami wakacje, wypad do kina, czy zakupy.

Poświęcamy się na rzecz innych, bo nie wypada inaczej. Mimo, że z tyłu głowy krążą myśli:"Nie tego od życia chciałem", "Miało być tak pięknie". 

Z czasem lądujemy z przysłowiową ręką w nocniku, myśląc, że poświęciliśmy życie na stworzenie oazy, po 30 latach pracy mamy spłacony kredyt, jako takie małżeństwo, dorosłe dzieci i czekamy na emeryturę. Spokój, dla którego poświęciliśmy swoje lata młodości wydaje się w końcu nasz własny, do czasu.

nie-po-prostu-nie-recenzja-ksiazki

Bohaterka książki ma na imię Ingrid. Skrót jej życia przedstawiłam w poprzednich zdaniach. Według mnie część z nich pasuje do opisu każdego z nas, w mniejszym lub w większym stopniu.

Właśnie wkroczyła w średni wiek, pracuje w szkole jako nauczycielka. Ma męża, dorosłych synów, własny dom, miejsce w klubie książki i rozterki egzystencjalne, które coraz częściej dają jej o sobie znać.

Jeździ na wakacje do przyjaciół. Nie przepada za ich melancholijnym towarzystwem, awanturami i problemami małżeńskimi, które wykładają na stół publicznie, ale przecież nie wypada odmówić. Trzeba, bo co sobie pomyślą.


Któregoś dnia wraca do domu, w którym nikt na nią nie czeka. Zajmuje się tym, co zwykle, zadowalaniem domowników przez pranie, sprzątanie i inne bzdety, zamiast zająć się sobą. Odetchnąć, zrobić coś dla ducha, może ciała.

Wtedy to się staje, odchodzi, do innej. Oaza spokoju, jaką przez lata budowała kosztem własnego życia zostaje przecięta niczym czerwona kokarda na otwarciu ekskluzywnego butiku.

nie-po-prostu-nie-recenzja-ksiazki

Zwykle nie lubię takich książek. Zwykle za bardzo kojarzą mi się z tanimi romansidłami dołączonymi do babskich gazet za 9,90. 

Ta jednak mnie kupiła, nie tylko językiem, jakim została zapisana, wygodną okładką, ciekawą fabułą i tym, że jest skandynawska.

Zrobiła na mnie wrażenie, bo odsłoniła prawdę o tym, ile warte jest to wszystko, co robimy przez całe życie. 

Ile tak naprawdę warte jest tworzenie spokojnej przystani w domu, zabieganie o stałą pracę, dobry związek, czy jako takie życie na średnim poziomie?

Czy nasza egzystencja nie jest za krótka na to, by przeceniać ponad nią usługiwanie, dbanie, budowanie, dokładanie, opiekowanie i bycie miłym? 

Dlaczego nigdy nie chcemy od życia nic więcej, boimy się go brać, jak gdyby jadowicie kąsało? 

Boimy się zmienić coś, jak gdyby po tym miał się kończyć świat?

nie-po-prostu-nie-recenzja-ksiazki


Koniec tej historii jest z jednej strony nie tyle smutny, co ciekawy. 

Moim zdaniem, warto przeczytać: "Nie, po prostu nie" nie tylko ze względu na dobrą fabułę, język, opisanie postaci, cenę, czy lekcję, jaką wyciągniemy.



Jest to publikacja, która pomoże nam się zmienić, da nam do myślenia jednocześnie nie oczekując nic w zamian. 

Wciągnie na długie wieczory, może uprzytomni i sprawi, że zapragniemy czegoś więcej. 

Bo każdy z nas - bez względu na wiek, płeć, status - zasługuje na wykorzystanie życia w pełni. Wyciśnięcia tych kilkudziesięciu lat, jak cytryny do letniej lemoniady. 




Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Muza.

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentując wpis umieszczony na blogu pod adresem: https://martielifestyle.blogspot.com/ , wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych użytych w celu wydania opinii pod niniejszym artykułem. Polityka prywatności i pliki cookies obowiązujące na Martielifestyle znajdziesz pod tym linkiem: https://martielifestyle.blogspot.com/p/polityka-prywatnosci-i-pliki-cookies.html